You are currently browsing the category archive for the ‘Uncategorized’ category.

Dzięki gościnności Hejki i Adama ostatnie dwa dni spędziliśmy z Jarkiem pod znakiem kita i windsurfingu (na razie tylko jako obserwatorzy), przytuleni do ich „rumuńskiej” przyczepy kempingowej. Jestem pod wrażeniem umiejętności Adama Zmyślonego, męża Hejki, który robi karierę jako instruktor windsurfingu oraz pływania na katamaranie w firmie BO Sport w Chałupach. Dodatkowo Adam od niedawna uczy się kitesurfingu.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak świetny i spektakularny jest to sport, dopóki Hejka nie zaprowadziła mnie na kitełączkę:) (ale zlepek słowny!). Może tak się zachwyciłam tym sportem, bo lubię latawce? A może chodziło o tych ludzi, którzy śmigali jak szaleni na wietrze, wykonując nawodno – powietrzne ewolucje? Nie mam pojęcia! W każdym (bądź;)) razie pozostaję zaczarowana przez ten sport:)!

Zaczyna się od pianki…


Oto pianka, suszy się na lewej stronie i nawet nie widać żółtych plam w pewnych miejscach;)


Kita trzeba wystartować…


***


A potem to już tylko latać:)!

A tak zabawa wygląda na blogu Rafała, czyli Rafiego, który wydaje się być mistrzem tego sportu dla wielu na kempingu Chałupy3;). Faktem jest, że pływanie z latawcem w jego wykonaniu robi wrażenie.

http://rafalzielony.blogspot.com/

Teraz zmykamy na tydzień na Mazury. Adam stwierdził, że po adrenalinie, którą ma po „lataniu” już chyba by się zanudził na jachcie.  Może uda mi się sprawdzić w przyszłym roku jak to z tym jest w rzeczywistości;).

Nadchodzi zapowiadana na Pomorzu burza, dlatego powoli powinnam zwijać siebie, kota i inne bambetle z tarasu. Tyle, że jest tak piękny wieczór, ze świerszczami cykającymi jak oszalałe, że aż żal wchodzić do nagrzanego mieszkania.

Póki co nie chce mi się  pisać o nowych wydarzeniach, dlatego zapodam jeszcze jeden staroć z naszej wycieczki do mijanego często w drodze do Olka lub do Mławy Elbląga. Czasami warto zboczyć z trasy!


Odbiciowiec;)


Park Dolinka


Park Dolinka


Ścieżka Kościelna
Elbląg, maj 2010

Więcej ciekawych zdjęć mamy w formie slajdów. Zapraszamy na projekcję, możliwe, że na tarasie:)!

Ostatni weekend spędziłam z Jarkiem w Mławie. Rozmowa z tatą o piciu mleka prosto od krowy przypomniała mi, że mam jeszcze do wrzucenia na blog zaległe zdjęcia, zrobione w Ożumiechu, rodzinnej wsi taty.
Jako, że mamy środek lata i wszystko pachnie mi sianem, żniwami i burzą, a na dodatek wczoraj zrobiłam sobie przejażdżkę po wyludnionych od upału wioskach wokół Mławy, dlatego tym bardziej chcę się podzielić z Wami klimatami wiejskimi – ze wszystkimi ich zapachami – nawet tymi od krów, świń, koni, drobiu…


To chyba była już czwarta z rzędu szklanka mleka prosto od jednej z Jagusiowych i Marysinych „blondynek”:). Nie chorowałam po tej ilości mleka:)!

Figurka na polu za obejściem Wandzi. W dzieciństwie osobiście znalazłam tam niewypał z frontu II WW, na szczęście nie próbowaliśmy z dzieciakami go palić w ognisku;).


Mazowiecko – kurpiowski landszaft. Nawet piękne dudki przylatują w te okolice:).

Ożumiech jest jedyną znaną mi wsią w Polsce, w której nadal stoi na górce wiatrak, a właściwie jego szkielet. Można się wdrapać na niemożliwie grube bele i podziwiać widoki. Piwa raczej w tym miejscu młodzież nie pija, bo prawie jej nie ma we wsi. Znak naszych czasów.

Jeśli kiedyś poczuję się na tyle pewna, że dam radę, to przeniosę się na wieś.

Dziś jest tak cudownie gorąco, że jedyne co mogę, to jeździć rowerem wieczorową porą, z Jarem koniecznie:), oraz pić białe wino, schłodzone! Niestety w sklepie nie było argentyńskiego Trivento, w którym rozsmakowałam się na przyjęciu ślubnym u Wioli i Dominika, ale za to dostałam stare poczciwe Liebfraumilch i też mi jest miło:). Ciekawe posty napiszę innym razem, gdy się troszkę schłodzi…

Blog Kotowej odkryłam przez przypadek, klikając „kolejny” na blogu Jarka. Warto było :)!

http://www.looklikethat.pl/

Miłego oglądania!

Zacznę zdanie od ponieważ.

Ponieważ nowe mieszkanie na stałe zasiedlamy od końca grudnia 2009, to już mamy pierwszy remont;). Po naszym pokoju dziennym właśnie jeździ cykliniarka i robi duży hałas. Nie lubię cykliniarek, tyle Wam powiem!
W ramach wyjaśnień napiszę tylko, że całe zamieszanie odbywa się w ramach reklamacji, a nie nadmiernego eksploatowania podłogi.

Dziś będzie kładziony lakier – śmierdziuch, a jutro tylko warstwa wykańczająca lakiery na podłodze. Jutro przez 3-4 godziny nie będzie można wejść do mieszkania, bo obszar lakieru zostanie poszerzony o cały korytarz, aż do sypialni – żeby nie było tak dramatycznie widać ponad półrocznej różnicy w kolorze wybarwiającej się podłogi.

Nie wiem jak Wy, ale ja mam już dość tego tygodnia! Za dużo „atrakcji”, przy czym podłoga przy reszcie to pikuś!

Nic to, tak jak skończył się luty w zeszłym roku, również bogaty w „przemiłe” niespodzianki, tak wierzę, że ten tydzień także szybko minie i zacznie się nowy, bardziej sprzyjający czas, a stare zawijasy życiowe zaczną się prostować.

Trzymajcie kciuki za Kota, co by nie zwariował od rozrywek, które mu fundujemy;).

Myślałam, że motyle wolą poruszać się w dolnych partiach świata, a tu miła niespodzianka – lubią nasze V piętro:). Urządzają gonitwy miedzy sobą i dzięki temu kot się trochę rozruszał. Na szczęście nie upolował żadnego z nich.

No i stało się! Geny ze strony babci Chmielewskiej dały o sobie znać. Jestem tak obolała w karku, w prawym ramieniu i w krzyżu, że ostatnio takie bóle mnie męczyły w dzieciństwie, gdy coś mnie delikatnie mówiąc męczyło w stawach (kolanowych), choć wcale nie byłam wtedy żabą;).

Siedzę więc sobie drugi dzień w domu, wygrzewam moje 29-letnie kości na słonecznych tarasach i próbuję czytać książki – znowu kilka na raz, bo jestem zachłanna;).  Wczoraj podjęłam też próbę jazdy rowerem, ale o zgrozo! Jaro sprawdzał czy z prawej nic nie jedzie, bo ja autentycznie nie mogłam skręcić głowy. Na szczęście dojechałam do New Port i z powrotem bez większych przygód.

Co do wczorajszej przejażdżki rowerowej do New Port, Jarek zaczął sezon rowerowy właśnie wczoraj(!!!). Gratulujemy refleksu i determinacji;). Taka już jest tradycja, że jak mój mąż zaczyna sezon rowerowy, to koniecznie, ale to koniecznie musi złapać gumę. Konia z rzędem dla tego, kto zgadnie, w którym miejscu naszej wyprawy Jaro złapał gumę, w kole oczywiście;). Aha, i jeszcze jedna pani skrzyczała nas za jazdę chyba w jednym z trzech miejsc w 3City, gdzie nie wolno jeździć rowerem i gdzie stoi wielki znak zakazu, bo jazda rowerem w Polsce to samo zło! Dodam, że był to chodnik w dzielnicy Zaspa, ale z jakichś przyczyn władze miasta uchwaliły, żeby postawić tam taki ładny biało- czerwony znaczek z rowerem. Jechaliśmy tamtędy, bo Jaro miał kapcia i trzeba było cisnąć jak najszybciej do domu, bo powietrze od jednego pompowania dętki do drugiego dość szybko schodziło. Pani na oko wyglądała na bardzo sfrustrowaną, z gromadką dzieci uwieszoną przy niej, mężem podążającym w tyle za nią i z psem na smyczy, ciągnącym ją prosto pod koła roweru Jara. Oczywiście dostało się nam za jazdę pod zakazem, bo musiała na kimś się wyżyć. Żałuję tylko, że dopiero po fakcie wpadłam na pomysł, żeby ją zapytać jak często sprząta po swoim piesku podczas spacerów. Zachowywała się tak jakby faktycznie sprzątała, więc może niepotrzebnie się czepiam!

To napisałam ja, Frustratka, która zazdrości innym i nie rozumie wielu rzeczy!

Miało być foto poglądowe dla pań ze sklepu z roletami, a wyszedł całkiem przypadkowo miły dla oka mazaj.

Ponieważ szukam obrazu na ścianę w sypialni, może ktoś podejmie się przemalowania tego pastelami? Czekam na zgłoszenia! Można dodać coś od siebie:).

Tak na poważnie – szukam czegoś do powieszenia w sypialni – olej, pastele lub ciekawa grafika; wym. max. 120×140 lub coś w tych okolicach. Może dysponujecie namiarami na jakiegoś młodego artystę lub artystkę, którzy mają coś ciekawego do zaoferowania za niewygórowaną cenę? Any ideas?

Zachęcam do odwiedzenia wystawy w stylu „open air” w „Ogrodzie Oliwnym” (cytat z Hejki;)) w Gdańsku.

Najbardziej podoba mi się zdjęcie jeża, jak poniżej. Okazało się też, że czaple w stadium pisklaka są potwornymi brzydalami.

Zapodaję link do projektu:

www.zwierzpospolita.pl